THE MAN WHO SAW TOO MUCH

The Man Who Saw Too Much
„El Niño” Enrique Metinides

Kuratorka: Isabel del Rio.

Enrique Metinides urodził się w 1934 roku w stolicy Meksyku. W dzieciństwie zaczął robić i kolekcjonować zdjęcia dokumentujące wypadki i kraksy. Nigdy nie kształcił się w kierunku fotografii, swój warsztat rozwijał podczas pracy na ulicach miasta. Inspirowały go filmy noir z lat czterdziestych i kino gangsterskie.

Dokumentując miejsca tragedii, przywoływał sceny z filmów i starał się przenieść je z ekranu do świata rzeczywistego. Chcąc umieścić w kadrze jak najwięcej szczegółów, fotografował z ptasiej perspektywy i używał szerokokątnych obiektywów, dzięki czemu wypracował charakterystyczny styl. Na jego zdjęciach często widzimy gapiów. Metinides jest mistrzem opowieści. Jego fotografie cechuje dopracowana kompozycja. Są one znacznie mniej obrazowe niż zdjęcia, które obecnie królują w tabloidach.

Patrząc na jego prace, widzimy jak zmieniało się życie mieszkańców meksykańskiej stolicy między latami 40. a 80. XX wieku. Jego twórczość to skarbnica wiedzy na temat społeczeństwa, różnorodnych wypadków i dramatów rozgrywających się w tej metropolii.

Rola fotoreportera nie końca satysfakcjonowała Metinidesa, który udzielał się także w Czerwonym Krzyżu. Często odkładał aparat, żeby włączyć się do akcji ratowniczej. Opracował nawet specjalny system kodowania, z którego nadal korzystają meksykańskie służby ratownicze.

Przez ponad 50 lat prace Metinidesa publikowano na łamach gazet, takich jak La Prensa, Zocalo, Crimen i Alarma, jednak rzadko pojawiały się w zagranicznej prasie. Dopiero od kilku lat można je podziwiać w muzeach i galeriach we Francji, w Niemczech, Stanach Zjednoczonych, Holandii, Hiszpanii, Anglii i w Polsce. Album z jego fotografiami wydano w trzech językach, a w 2015 roku powstał także film dokumentalny o twórczości artysty.

Obecnie Metinides nie pracuje już jako fotoreporter. Kreuje za to fikcyjne sceny wypadków, które fotografuje wykorzystując stare zdjęcia i kolekcję zabawek. Codziennie rano kupuje gazety i tworzy albumy wypełnione informacjami z kraju i ze świata. Oto człowiek, który widział zbyt wiele, a mimo to w wieku 82 lat nadal nie może przestać patrzeć!

“Moje pierwsze zdjęcie pojawiło się w dzienniku La Prensa, gdy miałem 11 lat. Tak zrodził się mój przydomek – „El Niño” (chłopiec, dziecko). Używałem wtedy aparatu skrzynkowego o nazwie Brownie Junior. Nigdy nie zdobyłem wykształcenia kierunkowego. Fachu uczyłem się na ulicy, od fotografów, z którymi pracowałem. Inspirację czerpałem z kina amerykańskiego, zwłaszcza z filmów gangsterskich. Na ulicy San Juan de Letrán, na której mieszkała moja rodzina, znajdowało się wiele kin. W późniejszym okresie, gdy dokumentowałem miejsca wypadków, czasami zastanawiałem się, czy nadal jestem na ulicach miasta, czy biorę udział w scenie filmowej.

Widziałem najróżniejsze rodzaje wypadków: autobusowe, samolotowe, samochodowe, rowerowe, zderzenia aut z autobusami i z pociągami, a także kraksy ambulansów. Byłem w miejscach, w których dochodziło do zabójstw, zbrodni w afekcie, zamachów i napadów rabunkowych. Widziałem zwłoki ludzi, którzy ginęli w strzelaninach, na stryczku lub od pchnięcia nożem. Byłem świadkiem pożarów i wybuchów będących skutkiem działań człowieka lub sił natury. W filmowych scenach strzelanin lub wypadków zwykle wielu statystów gra gapiów, dlatego i ja uwieczniałem na fotografiach obserwatorów zdarzeń. Ludzie są ciekawscy i spragnieni wrażeń, uwielbiają widowiska, skandale i dramatyczne sceny. Właśnie z tego powodu filmy akcji cieszą się tak ogromną popularnością. Nawet w dzisiejszych czasach na miejscu wypadku gromadzą się gapie. Sensacja napędza sprzedaż gazet i dzięki niej ludzie lubią oglądać moje kadry”.

Enrique Metinides, 2016.